2023

Bartek wciąż walczył z infekcjami układu moczowego a dodatkowo okres zimowy obfitował w inne infekcje, ciągły kaszel, zapalenia oskrzeli. Większość czasu Bartek spędzał w domu, rzadko jeździł na zajęcia do swojego OREW-u.
Czekaliśmy na wiosnę i nadzieję, że te choróbska się skończą. I chwilę się tą wiosną nacieszyliśmy, ale nie za długo bo w maju Bartuś trafił z gorączką i zakażeniem układu moczowego do szpitala. Został przyjęty już na oddział dla dorosłych i trochę wzbudzał zaciekawienie z tą swoją buzią malutkiego chłopczyka i maskotką tygrysa, którą tuli bez przerwy.
W szpitalu spędziliśmy tydzień i dzięki troskliwej opiece ten pobyty nie był taki straszny. No ale wiadomo, szpitale to nie są fajne miejsca, tęskniliśmy za domem.
W końcu choroby odpuściły, spędzaliśmy czas w miarę spokojnie, Bartek troszkę pojeździł na zajęcia a na wakacje pojechaliśmy znowu nad morze do tego samego ośrodka do którego jeździliśmy w latach ubiegłych. W drodze do Jantaru wystąpiliśmy do Grudziądza, żeby odwiedzić Mariana, który jest prawdziwym przyjacielem Bartka, wspiera go między innymi pomagając tworzyć jego grupę i bazarek Brykamy dla Bartka. Odwiedziny były krótkie ale bardzo sympatyczne i wzruszające.
Nad morzem spędziliśmy tydzień, dużo spacerując i robiąc wycieczki min. do Gdyni.
To był bardzo udany wyjazd, dzięki temu że ataki Bartka znacznie zmalały i miał super wygodny wózek a my samochód w którym mogliśmy Bartka na tym wózku przewozić.
Wracając do domu zrobiliśmy sobie jeszcze jedną krótką wycieczkę. Jako fani serialu Ranczo nie mogliśmy sobie odmówić odwiedzenia filmowych Wilkowyj.
Wakacje minęły szybko i we wrześniu Bartuś wrócił do Orewu, gdzie zmienił grupę, ale szybko się zaaklimatyzował i bardzo polubił nowych opiekunów i kolegów. Jego frekwencja również znacznie się poprawiła, jeździł na zajęcia często i z ogromną radością. Wzięliśmy też udział w pięknym wydarzeniu organizowanym przez ośrodek Bartka czyli w pikniku integracyjnym, który odbywał się pod hasłem Inne życie, to samo serce. Było kolorowo i radośnie.
Wciąż jednak pozostawał problem z powracającymi infekcjami pęcherza. Rozpoczęliśmy leczenie Bartka w Krakowie, zdecydowaliśmy się też na zabieg cystostomii. Bartek zniósł wszystko dobrze i mam wrażenie że lepiej toleruje nowy cewnik.
Z końcem roku zaczął się trochę kaszel i pogorszone samopoczucie, ale bez antybiotyku i lżej niż to było w ubiegłym roku.
Mamy nadzieję, że taki stan rzeczy się utrzyma i w zdrowiu spędzimy święta, które bardzo lubimy. No i w Nowy rok jak zawsze uparcie wejdziemy z nadzieją na to, że będzie lepiej, a przynajmniej nie gorzej.

Przewiń na górę