2005
Po kontrolnej wizycie (w czerwcu) u kardiologa okazało się, że Bartuś nie wymaga już opieki kardiologicznej. Ubytek, który miał w serduszku zrósł się i Bartuś jest już zdrowy. To bardzo radosna wiadomość gdyż istniała możliwość że jego wada serca będzie się z czasem powiększać i być może będzie wymagać interwencji chirurgicznej. Los jednak w tym wypadku był dla nas łaskawy i oszczędził Bartusiowi kolejnej operacji.
We wrześniu Bartuś przeszedł operację rozszczepu podniebienia w IMiD w Warszawie. Bartuś dzielnie zniósł operację, szybko zaczął jeść i po kilku dniach wróciliśmy do domu. Teraz czekamy na wizytę kontrolną po której upewnimy się czy operacja w pełni się udała. Jesteśmy bardzo wdzięczni lekarzowi, który operował Bartusia dr Piwowarowi, który bardzo dokładnie informował nas o wszystkim i zawsze miał czas, żeby z nami porozmawiać i rozwiać nasze obawy.
Na początku października Bartuś trafił do szpitala z zapaleniem płuc. Kilka dni po wyjściu ze szpitala znów zachorował, tym razem na zapalenie oskrzeli i zapalenie ucha. Przez kilka tygodni był leczony antybiotykami i inhalacjami. Niestety 9 listopada Bartuś zaczął gorączkować i tego samego dnia lekarz stwierdził kolejne zapalenie płuc i ponownie skierował go do szpitala. Po wyjściu ze szpitala, po kilku dniach jego stan znów się pogorszył. Bartuś dostał serię zastrzyków i wydawało sie że jest już zdrowy. Niestety, trwało to bardzo krótko, 1 grudnia Bartuś zaczął kaszleć, gorączkować i znowu znalazł się w szpitalu z zapaleniem płuc. W pierwszy dzień świąt Bartuś zaczął gorączkować i bardzo płakał, po wizycie u lekarza okazało się, że ma zapalenie ucha. Dostał antybiotyk, niestety nie wybrał go do końca bo już na początku stycznia znowu zachorował na zapalenie płuc. Tym razem leczenie było o wiele dłuższe. Podejrzewano również mukowiscydozę ale podejrzenia te nie potwierdziły się.
Bartuś skończył dwa lata ale mimo starań nie siedzi samodzielnie, nie mówi, nie podnosi główki leżąc na brzuszku. Nie tracimy jednak nadziei. Cieszymy się z tego, że nauczył się trzymać zabawki, potrafi zrobić pa, pa i kiwnąć paluszkiem no-no-no, z tego że jest wesołym i cierpliwym chłopcem, że mamy z nim kontakt choć w tej chwili jest to kontakt tylko emocjonalny.
Wierzymy w to, że Bartuś może jeszcze wiele osiągnąć bo jest bardzo upartym chłopcem i nie lubi leżeć bezczynnie, stara się podnosić, stara się usiąść, jest jednak na to za słaby dlatego tak ważna jest dla nas systematyczna rehabilitacja w domu. Narodziny Bartusia sprawiły, że wokół nas pojawiło się wielu dobrych ludzi, często są to rodzice chorych dzieci ale nie tylko. Ich pomoc, wsparcie, otucha której nam dodają są dla nas bardzo ważne i jesteśmy im za to bardzo wdzięczni. Mamy nadzieję, że kolejne miesiące przyniosą tak upragnione przez nas postępy w rozwoju Bartusia i oszczędzą mu kolejnych cierpień.